mBank przyznaje, że będzie wspierał Eneę w emisji obligacji korporacyjnych i zarzeka się, że pieniądze nie pójdą na budowę Ostrołęki C ani na inne węglowe inwestycje Enei. Naiwność czy ignorancja?
mBank znajduje się wśród trzech banków, które umożliwią spółce energetycznej Enea S.A. emisję obligacji do kwoty 1 mld zł. W odpowiedzi na falę krytyki w mediach społecznościowych mBank zapewnił:
Nie będziemy finansować budowy elektrowni Ostrołęka C. Zgodnie z komunikatem Enei celem emisji obligacji jest refinansowanie istniejącego zadłużenia spółki. To tylko spłata już istniejących długów. W spółce nie pojawią się nowe pieniądze. Zgodnie z ustawą o obligacjach pieniędzy z tej emisji nie można przeznaczyć na inne cele, w tym budowę Elektrowni Ostrołęka C. Złamanie zapisów tej ustawy jest zagrożone karą więzienia.
Choć wpływy z obligacji nie mogą zostać wydane bezpośrednio na inwestycje takie, jak węglowa elektrownia Ostrołęka C, pośrednio będą miały na nią znaczący wpływ, jak wyjaśnia Jakub Gogolewski, kampanier finansowy z Fundacji “Rozwój TAK - Odkrywki NIE”:
Argument, że w spółce nie pojawią się nowe pieniądze nie jest prawdą. Dzięki wsparciu mBanku w spółce pojawia się 1 mld zł nowych środków. Gdyby nie emisja obligacji, Enea musiałaby refinansować dług z własnych zysków i znacznie ostrożniej inwestować, ograniczając najbardziej ryzykowne inwestycje do jakich należy budowa elektrowni Ostrołęka C, a koncentrując się na modernizacji sieci oraz rozwoju OZE, które są opłacalne. Dzięki mBankowi Enea nie będzie musiała wydać miliarda na obsługę zadłużenia z własnych pieniędzy i środki te będzie mogła przeznaczyć np. na finansowania szkodliwej i głęboko nieopłacalnej Ostrołęki C.
Wsparcie Enei budzi kontrowersje także z innych powodów.
Wszystkie te projekty spowodowały wzrost zadłużenie spółki, którego spłatę umożliwia mBank. Napędzają też katastrofalne zmiany klimatu. Wspierając Eneą bank działa na szkodę swoich młodych klientów i odbiera im przyszłość. Ci młodzi, gdy dorosną, za 10-15 lat nie będą już mieli bezpiecznego świata. Odpowiedź mBanku pokazuje, że jest on kompletnie nieprzygotowany do wymaganych przez IPCC zmian, które umożliwią zakończenie emisji gazów cieplarnianych
- mówi Diana Maciąga, koordynatorka ds klimatu i energii ze stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.
Aktywiści finansowi zwracają uwagę, że polityka klimatyczna mBanku jest koronnym przykładem podwójnych standardów. Jego spółka-matka, niemiecki Commerzbank, wyklucza finansowanie nowych kopalń i elektrowni węglowych. Oczekuje też od swoich niemieckich klientów, że już do 2021 r. ograniczą udział energii pozyskiwanej z węgla do poniżej 30%, zaś klienci zagraniczni - do poniżej 50%. W ten sposób stwarza istotną zachętę do ich dekarbonizacji.
Commerzbank ma bardzo dobrą politykę węglową. Kuriozalna jest sytuacja, że choć implementowana jest ona w Niemczech i dotyczy zagranicznych klientów, nie obejmuje ona Polski, co skazuje nasz kraj na postępujące "zawęglenie" i wszystkie problemy z nim związane. Ostatnie deklaracje mBanku obejmują tylko finansowanie nowych elektrowni węglowych i kopalni w formule finansowania projektowego. W przypadku Elektrowni Ostrołęka C byłoby to podpisanie umowy na pożyczkę dla Elektrowni Ostrołęka sp. z.o.o. i liczenie na spłatę długu z zysków wypracowanych przez Ostrołękę C. Takie deklaracje są niewiele warte, ponieważ ten model jest już i tak zbyt ryzykowny. Deklaracje mBanku, że nie podejmie współpracy z nowymi klientami węglowymi też mogą imponować tylko laikom. Bank ma już zawarte relacje z największymi graczami energetycznymi w Polsce - nie jest to zatem żadne wyrzeczenie z jego strony. mBank może po prostu podpisać umowę z Eneą lub Energą na tzw. pożyczkę korporacyjną lub ułatwić emisję obligacji – co właśnie robi
- wyjaśnia Kuba Gogolewski.
Choć mBank nastawiony jest na młodych klientów, działa w sprzeczności z ich żywotnymi interesami - potrzebą stabilnej i bezpiecznej przyszłości wolnej od katastrofalnych zmian klimatu.
Prawda jest smutna. Klientom może wydawać się, że mBank zrobił coś dobrego dla środowiska, ale nie musi on właściwie nic zmieniać. Z pewnością tworzy pozytywną atmosferę wokół odchodzenia od węgla i wokół własnej marki ale daleko mu do zobowiązań jakie podjął Commerzbank czy Credit Agricole, który zapowiedział, że do 2030 r. przestanie inwestować w produkcję węgla energetycznego w krajach UE i OECD, do 2040 r. także w Chinach a od 2050 roku strategia ta ma dotyczyć wszystkich krajów na świecie. Swoją odpowiedzią mBank pokazuje, że liczy na naiwność społeczeństwa, zwłaszcza młodych ludzi, którzy tysiącami wychodzą na ulice i domagają się prawdziwej ochrony klimatu, a nie szumnych obietnic i pięknych słów
- podsumowuje Diana Maciąga.
Kontakt:
Kuba Gogolewski,
kampanier finansowy, Fundacja „Rozwój TAK - Odkrywki NIE”
e-mail: k.gogolewski@fundacja.rt-on.pl
Diana Maciąga,
koordynatorka ds. klimatu i energii, Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
e-mail: diana@pracownia.org.pl