Minister Tchórzewski rozpaczliwie szuka środków na budowę Ostrołęki C. Po tym, jak media podały, że należący do PGE FIZAN ma wyłożyć miliard na elektrownię, akcje spółki natychmiast spadły.
Ostrołęka C ma coraz większe problemy z pozyskaniem zarówno finansowania jak i ubezpieczenia. Projekt, który wykazuje brak opłacalności oraz wzbudza poważne wątpliwości prawne nie przyciąga inwestorów. W ostatnich dniach spółki będące właścicielami projektu podpisały porozumienie z FIZAN Energia w celu pozyskania brakującego do rozpoczęcia inwestycji kapitału. W dokumencie tym przedstawiono częściową strukturę finansowania Ostrołęki C: Energa S.A., Enea S.A. i FIZAN miałyby wyłożyć po 1 mld zł.
To jest bardzo dobra wiadomość dla projektu, ponieważ dywersyfikuje ryzyko – cieszy się prezes Enei Mirosław Kowalik.
Jego radości z tego, że nie tylko Enea i Energa poniosą finansową odpowiedzialność za budowę nierentownej elektrowni nie podziela najwyraźniej PGE, które natychmiast wydało sprostowanie informacji odcinając się od jakichkolwiek związków finansowych z Ostrołęką C.
Wypowiedź dla Polskiej Agencji Prasowej jakoby środki pozyskane od Funduszu nie należały do Polskiej Grupy Energetycznej S.A. wprowadziła sporą dezinformację, zwłaszcza ze względu na strukturę kapitałową Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych S.A. (dalej TFI). TFI zarządza Funduszem, natomiast jego jedynym akcjonariuszem jest właśnie PGE. Po informacjach, że Ostrołęka C pozyska środki na budowę z FIZAN, akcje PGE odnotowały spadek na giełdzie.
Na naszych oczach toczy się batalia o inwestycję wykazującą kompletny brak osadzenia w ekonomicznej rzeczywistości. Jedynym sposobem na jej powstanie okazuje się przeznaczanie na nią środków pozyskanych od innych spółek Skarbu Państwa, bez względu na olbrzymie ryzyko i konsekwencje. Należy powiedzieć wprost – to działanie na szkodę Spółek, a co za tym idzie także polskiej gospodarki i obywateli - podsumowuje Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.