Wczytywanie...

W tydzień po wynikach aukcji rynku mocy nowy raport pogrąża Ostrołękę C. Choć Energa i Enea zagwarantowały jej 173 mln PLN rocznych przychodów przez 15 lat, za co konsumenci i gospodarka zapłacą ok. 2,7 mld PLN, elektrownia węglowa będzie nie tylko nierentowna, ale i głęboko nieopłacalna.

W nowej publikacji “Rynek mocy nie pomoże. Aktualizacja raportu: Ostrołęka C – co dalej z ostatnią elektrownią węglową w Europie?Michał Hetmański z Fundacji Instrat dokonuje pogłębionej analizy opłacalności tego projektu, uwzględniając wyniki aukcji mocowych, reformę systemu ETS oraz najnowsze dane z projektu Polityki Energetycznej Polski 2040. Wyniki analizy w pełni obnażają nieracjonalność Ostrołęki C.

  1. Inwestycja w „ostatnią elektrownię węglową w Europie” przyniesie inwestorom ok. -6,2 mld PLN straty. To więcej niż wynosi koszt budowy tej elektrowni.
  2. Ostrołęka C dostanie z rynku mocy ok. 170 mln PLN rocznie, to prawie 2,7 mld PLN przez 15 lat – mimo to inwestycja przez cały okres pracy będzie nierentowna i głęboko nieopłacalna.
  3. Nawet gdyby elektrownia dostawała główny surowiec, czyli węgiel „za darmo”, jak to jest w przypadku wiatraków czy paneli fotowoltaicznych, to nadal byłaby nieopłacalna. Paradoksalnie, strata będzie tym mniejsza, im mniej godzin będzie ona pracować.
  4. Prąd z Ostrołęki C będzie droższy niż prąd z OZE. Elektrownia może wytwarzać energię elektryczną (LCOE) po cenie 500-513 PLN/MWh. To znacznie więcej, niż w przypadku dopiero rozwijających się w polskiej energetyce farm wiatrowych lądowych (300), morskich (420), a nawet fotowoltaiki (440).
  5. Mimo piętrzących się wątpliwości co do zasadności ekonomicznej inwestycji, inwestor i Minister Energii unikają odpowiedzi na pytania ekspertów oraz organizacji pozarządowych. Nie rozstrzygnięto nadal, czy pozwolenie zintegrowane dla elektrowni utraciło ważność, a Enea jako współinwestor została ostatnio dwukrotnie pozwana do sądu w związku z udziałem w inwestycji.

    POBIERZ RAPORT (pdf)

Kiedy w sierpniu analizowaliśmy opłacalność Ostrołęki C, w naszym modelu przyjęliśmy dość optymistyczne dla inwestora założenia. Mimo to przewidzieliśmy stratę (NPV, wartość bieżąca netto) na poziomie -2,34 mld PLN - mówi Michał Hetmański, ekspert i autor poprzednich opracowań nt. Ostrołęki C. - Tym razem jednak bierzemy pod uwagę także oficjalne założenia rządowe z niedawno opublikowanej Polityki Energetycznej Polski 2040 (PEP2040) i aktualizujemy o nie naszą symulację. Według najnowszych wyliczeń Ostrołęka C przynosi w bazowym wariancie stratę na poziomie -6,18 mld PLN. To znacznie więcej, niż wynosi budżet samej inwestycji.

Według modelu Fundacji Instrat, nawet gdyby węgiel był darmowy i “spadał z nieba”, Ostrołęka C nadal byłaby nieopłacalna. To efekt reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla i podwyżki cen certyfikatów - jeszcze niedawno ich koszt oscylował w granicy 5-7 EUR za tonę, teraz są notowane po 25 EUR/t, a najnowsze prognozy mówią o cenie 40 EUR/t w przeciągu kilku lat. Ich koszt stanowi około ok. ⅓ całej ceny prądu.

Mówi się, że to energetyka odnawialna produkuje prąd po najwyższych cenach, bo technologie te są stosunkowo nowe i dlatego niekonkurencyjne. Nie w przypadku Ostrołęki C - szacunkowy koszt wytworzenia energii elektrycznej w tej elektrowni wynosić będzie 500-513 PLN/MWh. Dziś prąd kosztuje na giełdzie powyżej 200 PLN/MWh, najdroższe odnawialne źródła energii produkują ją po cenie między 300 a 400 PLN/MWh, zaś długoterminowa prognoza Ministerstwa Energii dot. ceny prądu (PEP2040) to maksymalnie 340-350 PLN/MWh. Tym samym szef resortu energii, Krzysztof Tchórzewski, sam strzela sobie w stopę, bo zmusza notowane na giełdzie spółki skarbu państwa do inwestycji, o której wie i sam już mówił, że jest nieopłacalna - komentuje ekspert Instratu.

Jak podkreśla autor opracowania, nadal pozostaje wiele poważnych wątpliwości dot. budowy tej elektrowni - to m.in. kwestia najprawdopodobniej nieważnego pozwolenia zintegrowanego, czy udziału w projekcie spółki Enea. W przeciągu ostatnich kilku miesięcy przeciwko współinwestorowi wytoczono już dwa pozwy - jeden przez Fundację ClientEarth, drugi przez jej własny związek zawodowy. Problem może stanowić nawet sama wygrana aukcja na rynku mocy. Ostrołęka C została zobowiązana do dostarczenia mocy już od początku 2023 roku, choć budowa ma potrwać 56 miesięcy. Bardziej niż pewnym jest więc to, że zakończyłaby się najwcześniej w drugiej połowie roku 2023 i to pod warunkiem jej rozpoczęcia w najbliższych dniach.

Sytuacja finansowa elektrowni węglowych będzie w najbliższej przyszłości tak zła, że bardziej opłaci się ich w ogóle nie uruchamiać w ciągu roku, aby minimalizować stratę na produkcji. Taki los na pewno czeka Ostrołękę C, nie wiadomo czy podobnie nie skończą Opole II czy nowe bloki w Kozienicach i Jaworznie - podsumowuje autor raportu.

Przez Ostrołękę C spółki skarbu państwa czekają miliardowe straty. Olbrzymie ryzyko jej budowy zostanie prawdopodobnie przerzucone na państwowe banki, w których trzymamy oszczędności. 2,7 mld zł zagwarantowane z rynku mocy zapłacimy my wszyscy - w wyższych rachunkach za prąd. To szaleństwo, że w dobie lawinowego rozwoju coraz tańszej, innowacyjnej energetyki odnawialnej jesteśmy zmuszani pokrywać gigantyczne koszty budowy i funkcjonowania głęboko nieopłacalnej i nierentownej, szkodliwej społecznie i środowiskowo inwestycji, która najmniejsze straty przyniesie, jeśli nie będzie działać w ogóle. A wszystko to w imię węglowych mrzonek ministra energii. Czy naprawdę potrzeba więcej argumentów, by wycofać się z planów budowy Ostrołęki C? - pyta Diana Maciąga, koordynatorka ds. klimatu ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.

Kontakt:
Liderka kampanii - Diana Maciąga, diana@pracownia.org.pl
Autor opracowania - Michał Hetmański, michal.hetmanski@instrat.pl

Przeczytaj także: