Oszukani mieszkańcy sąsiedniej gminy, polityczne decyzje, marnotrawienie pieniędzy i fatalne skutki dla klimatu. 4 dni przed rozpoczęciem Szczytu Klimatycznego w Katowicach kulisy skandalicznych planów budowy Ostrołęki C przedstawia TVN 24.
3 grudnia w Katowicach rozpoczyna się szczyt Klimatyczny COP24, najważniejsze globalne forum poświęcona światowej polityce klimatycznej - przedstawiciele blisko 200 państw z całego świata będą ustalali wspólny plan działania na rzecz zminimalizowania katastrofalnych skutków zmian klimatycznych. Jednym z niezbędnych działań jest rezygnacja z wydobycia oraz spalania węgla w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Przemawiają za tym nie tylko względy ekologiczne, ale również ekonomiczne. Tymczasem w Polsce planowana jest budowa nowego bloku Elektrowni w Ostrołęce. Reportaż wyemitowany w ramach programu „Czarno na białym” rzuca nowe światło na kontrowersje związane z tym niebezpiecznym projektem.
W trakcie przygotowań do budowy nowego bloku, do Ostrołęki przyłączono prawie 500 hektarów sąsiedniej gminy Rzekuń. Wystarczyły decyzje ostrołęckich radnych, ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Mariusza Błaszczaka a także, jak donoszą dziennikarze TVN, rzekomy list intencyjny mieszkańców Rzekunia, którego miejscowi Radni jednak nie widzieli.
Mocno byliśmy przeciwko, bo my chcieliśmy zrobić referendum, nie konsultacje. Podjęliśmy jedną uchwałę referendalną, którą Wojewoda nam uchylił. Podjęliśmy konsultacje społeczne bo mieliśmy pewność, że mieszkańcy nie chcą. Nie podpisaliśmy żadnej ugody z miastem, nic po prostu nie mamy. Została nam zabrana ziemia i właściwie straciliśmy około 2 milionów podatków rocznie - wskazał Bartosz Podolak, ówczesny radny, a obecnie wójt gminy Rzekuń.
Gmina, która straciła swoje tereny pod budowę nowej elektrowni nie dostała nic w zamian. Dzięki przejęciu terenów to do budżetu Ostrołęki popłyną pieniądze, podczas gdy mieszkańcy Rzekunia będą liczyli jedynie straty. Nie kryją więc oburzenia:
To jest zwykłe złodziejstwo, o którym nawet nie zostaliśmy poinformowani, że będziemy okradzeni. To tak jak zrobił Ribbentrop i Mołotow. Wie pan, co zrobili? Uknuli za plecami rozbiór Polski – skomentował jeden z nich.
Dla mnie to niech nawet to wykupują to od razu w cholerę. Niech mi dadzą gdzie indziej kąt i z głowy. Bo to nie ma sensu. Co, żyć w huku i smrodzie? - zwracał uwagę inny mieszkaniec.
Pomimo niezadowolenia mieszkańców sąsiadujących z nową elektrownią terenów, nowy Prezydent Ostrołęki Łukasz Kulik, uważa, że samorząd nie ponosi żadnej odpowiedzialności za budowę elektrowni. Jak powiedział dziennikarzowi TVN:
To są decyzje na szczeblu rządowym i to rząd przede wszystkim odpowiada za to w jaki sposób ta elektrownia zostanie zbudowana i później też automatycznie bierze na siebie odpowiedzialność za jej funkcjonowanie.
Nikt z resortu energii nie odpowiedział na prośbę spotkania z dziennikarzami. Komentarza w sprawie odmówili również przedstawiciele Enei i Energi, spółek Skarbu Państwa, które są głównymi inwestorami wartej 6 mld zł budowy.
80% akcjonariuszy mniejszościowych było przeciwnych finansowaniu nowego bloku, lub wstrzymało się od głosu, w tym fundacja Client Earth Prawnicy dla Ziemi. Biorąc pod uwagę argumenty ekonomiczne a także fakt, że UE zaostrza swoją politykę względem klimatu fundacja Client Earth zdecydowała się na złożenie pozwu przeciwko zarządowi Enei. Do sądu trafił także drugi pozew. Złożyli go pracownicy spółki zrzeszeni w związku zawodowym Synergia, którzy również sprzeciwiają się finansowaniu przez Eneę budowy nowego bloku.
Pojawiała się kwestia finansowania tego przedsięwzięcia ze środków pochodzących z pracowniczych programów kapitałowych. Pracownicy obawiają się, że może dojść do sytuacji, w której sama spółka sięgnie do kieszeni pracowników, co będzie oznaczało zmniejszenie zatrudnienia lub zmniejszenie wynagrodzenia - wskazał Jarosław Głuchowski, pełnomocnik pracowników.
W odpowiedzi na wątpliwości, Spółki przesłały jedynie identyczne oświadczenia, w których zapewniły, że: "Elektrownia C będzie należała do nowoczesnych i najbardziej wydajnych elektrowni tego typu w Europie, a także na świecie (…). Elektrownia Ostrołęka C będzie wyposażona w zaawansowane systemy ochrony środowiska"
Pytanie brzmi, czy inwestowanie tak ogromnych środków na budowę nowego bloku elektrowni w Ostrołęce, podczas kiedy świat w obawie przed zmianami klimatu wycofuje się z wydobywania węgla- jest zasadne. Tym bardziej, że, jak wykazała ostatnia aukcja mocowa, ceny prądu ze źródeł odnawialnych mocno spadły. Średnia cena prądu wynosiła 250 złotych za megawatogodzinę. Koszt produkcji w elektrowniach węglowych to 350 złotych za megawatogodzinę, a prąd z OZE kosztował poniżej 200 zł. Rachunek jest prosty. Ostrołęka C jest nie tylko szkodliwa dla zdrowia, środowiska i klimatu – każdy z nas zapłaci za nią wyższymi rachunkami za energię.