12 lipca 2018 r. Stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot przy wsparciu prawników z fundacji Frank Bold oraz Towarzystwu na rzecz Ziemi złożyło wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji Ministra Środowiska Jana Szyszki dotyczącej przedłużenia ważność pozwolenia zintegrowanego dla elektrowni węglowej Ostrołęka C, powołując się na rażące naruszenie prawa.
We wrześniu 2016 ówczesny Minister Środowiska, Jan Szyszko, wydał kontrowersyjną, ale korzystną dla inwestora decyzję, którą uchylił wcześniejszą, zgodną z prawem, decyzję Marszałka Województwa Mazowieckiego.
Zgodnie z przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska w pozwoleniu dla nowej instalacji określa się dzień, od którego biegnie dwuletni termin na rozpoczęcie jej eksploatacji. Jeżeli instalacja nie zostanie uruchomiona w ciągu dwóch lat od tej daty, pozwolenie automatycznie wygasa. Co najważniejsze – ustawa nie przewiduje możliwości przedłużenia lub przerwania biegu tego terminu. W przypadku elektrowni Ostrołęka C dwuletni termin zaczął biec w czerwcu 2016 roku. Inwestor przypomniał sobie o tym miesiąc później. Wiedząc, że uruchomienie nowego bloku energetycznego w terminie dwóch lat jest nierealne, wystąpił do Marszałka Województwa Mazowieckiego o zmianę określonej w pozwoleniu daty rozpoczęcia eksploatacji instalacji. Marszałek słusznie stwierdził, że oznaczałoby to niedopuszczalne przerwanie terminu określonego w ustawie i odmówił zmiany pozwolenia. Niestety po odwołaniu inwestora Minister Środowiska Jan Szyszko, wbrew stanowisku Marszałka, zmienił pozwolenie w zakresie daty rozpoczęcia eksploatacji instalacji. W naszej opinii decyzja Ministra wydana została z rażącym naruszeniem prawa – tłumaczy Miłosz Jakubowski, radca prawny z Fundacji Frank Bold.
Skandaliczne jest to, że w uzasadnieniu decyzji Minister Szyszko wskazał interes społeczny jako czynnik przemawiający za przedłużeniem obowiązywania pozwolenia zintegrowanego w sytuacji, gdy skutkuje to akceptacją wyższych emisji groźnych zanieczyszczeń. Przekraczają one normy BAT, które zostały wprowadzone po to, by chronić zdrowie ludzi oraz środowisko naturalne. Zgoda na większe zanieczyszczenie trującymi substancjami nie leży w interesie społeczeństwa. Minister Szyszko po raz kolejny podjął szkodliwą decyzję – komentuje Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Obecnie obowiązujące pozwolenie zintegrowane posiada szereg braków. Nie określono w nim m.in. dwóch podstawowych parametrów, tj. mocy elektrycznej brutto i mocy elektrycznej netto, przez co nie jest możliwym wyliczenie sprawności elektrycznej przedmiotowej elektrowni. Warto nadmienić, iż parametry te współdecydują o tym, czy instalacja spełnia wymogi konkluzji BAT. Brak jest również rocznego czasu pracy, co uniemożliwia określenie ilości emitowanych zanieczyszczeń. W pozwoleniu zintegrowanym nie określono obowiązku monitoringu emitowanych przez elektrownie węglowe metali ciężkich takich jak rtęć, arsen, kadm, chrom, miedź, nikiel, ołów czy cynk.
Liczni eksperci zwracają uwagę na to, że projekt budowy elektrowni Ostrołęka C obarczony jest poważnym ryzykiem inwestycyjnym, a jego koszty są znacznie niedoszacowane ze względu na konieczność modernizacji zgodnie z europejskimi wymogami BAT oraz wzrost cen uprawnień do emisji CO2. Dodatkowo, Ostrołęka C najprawdopodobniej nie uzyska zakładanego wsparcia z rynku mocy, co było warunkiem jej rentowności. Samo dostosowanie do norm BAT to koszty rzędu 500- 600 mln zł. Eksperci szacują, że gdyby zamiast Ostrołęki C rozwijać energetykę odnawialną stworzony zostałby rynek inwestycyjny wynoszący od 10 do 17 mld PLN w skali kraju lub od 670 do 870 mln PLN dla regionu ostrołęckiego.
Ostrołęka C jest projektem niepożądanym nie tylko ekonomicznie, ale i społecznie. Projekt ma też problem ze znalezieniem finansowania. Teraz pod znakiem zapytania stoi także utrzymanie pozwolenia zintegrowanego w obiegu prawnym. Podpisując umowę z Elektrownią Ostrołęka C konsorcjum GE Power-Alstom powinno liczyć się ze znacznymi opóźnieniami i poważnymi problemami w trakcie budowy bloku oraz z kosztami wizerunkowymi – podsumowuje Diana Maciąga.